Różni Wykonawcy - Zlota kolekcja - Duety (CD)
Różni Wykonawcy - Zlota kolekcja - Duety (CD) - Najlepsze oferty
Różni Wykonawcy - Zlota kolekcja - Duety (CD) - Opis
Duet nie jest ani pierwszym, ani jedynym terminem stosowanym zarówno przez muzykologów, jak i socjologów. Według profesora Józefa Reissa, autora pierwszej powojennej polskiej Encyklopedii muzyki, istnieją dwie definicje duetu. Wokalna i instrumentalna. Pierwsza to kompozycja na dwa głosy. Jest utworem samodzielnym lub fragmentem większego dzieła muzycznego. Natomiast duet instrumentalny przeznaczony jest na dwa jednorodne instrumenty, np. na dwoje skrzypiec albo na dwa flety. Dla duetów na dwa różne instrumenty Reiss proponuje nazwę duo.I właściwie można by jego wywód uznać za wystarczający i pełny, gdyby jeszcze dodać, że duety i dua wzbogaciły i wzbogacają nieustannie literaturę muzyczną nie tylko dzieł operowych, kameralistyki świeckiej i kościelnej oraz muzyki instrumentalnej, lecz także bardzo dalekie od klasyki style i gatunki muzyczne – czytaj – rozrywkowe i jazzowe. One także nie są wolne od tego rodzaju wykonawstwa, w którym śpiewają lub grają:
ON z NIM, ONA z NIĄ albo ON z NIĄ lub ONA z NIM
Z punktu widzenia socjologów duet – ujmując najprościej – to dwoje ludzi, którzy robią to samo. Skupiając się wyłącznie na ich działalności muzycznej, śmiało można powiedzieć, że to para wykonawców, która razem śpiewa lub gra. Czynią to samodzielnie lub też korzystają z wtóru akompaniamentu. Nie brakuje jednakże licznych przykładów, że entuzjastów tego rodzaju współpracy nie jest zbyt wielu. Powody tego zjawiska nie są bliżej znane. Na pewno jednak motywem niechęci jest samolubstwo i egoizm artystyczny.
Nie mniejszego znaczenia nabierają (...) więcej też trudności z pokonaniem swobody i dyscypliny na rzecz pełnego zrozumienia, idealnego zgrania, niejednokrotnie wspólnego oddechu, na niezbędnym w każdym duecie zsynchronizowaniu własnego gustu, smaku i temperamentu z gustem, smakiem i temperamentem współwykonawcy. To pewnie główna przyczyna niezgody na dzielenie się sławą i… pieniędzmi.
A czy wiadomo, co mobilizuje do występowania we dwoje? Kto z kim i dlaczego podejmuje to wyzwanie? Efekt to przemyślanej i trwałej strategii artystycznej czy też zdarzenie przypadkowe? Sposób na udany powrót na scenę po nieznośnych chwilach zapomnienia? Fanaberie rozkapryszonych idoli czy też ich miłosierny gest wobec zdolnych debiutantów? A może nadzieje adeptów sztuki wokalnej na zajęcie miejsc po spadających gwiazdach?
Cóż by jednak nie sądzić o powstałych duetach, zazwyczaj wychodzi to na dobre obydwu stronom:
JEJ z NIM, JEMU z NIĄ albo JEMU z NIM lub JEJ z NIĄ
Rzut oka i ucha na przykłady rodzimych duetów w całej naszej historii muzyki rozrywkowej i jazzowej nie jest może imponujący, ale nie mamy zupełnie powodów do narzekań. Ba! Jest się nawet, czym pozachwycać. Jest, co powspominać, jest też, o czym pomarzyć. Najmniej mamy sukcesów na arenie międzynarodowej. Przed wojną nie było ich wcale. Zaraz po wojnie nikt nie śmiał nawet pomyśleć o śpiewaniu na dwa głosy z wrogami ideologicznymi, później dwugłos „polsko-demoludowy” słyszany był czasami na festiwalu w Sopocie, uchodzącym za okno na świat muzyczny. Mimo że było szeroko otwarte, rezultatów nie było wiele. W ostatnich latach zachwycaliśmy się pięknymi dwugłosowymi brzmieniami, ale ich popularność sięga, co najwyżej rodzimej sceny muzycznej, mimo że polskim wykonawcom towarzyszą zagraniczne gwiazdy (Kayah śpiewała z Evorą i Bregovicem, Cocker z Rynkowskim, Carreras z Górniak, Krawczyk też z Bregovicem i korespondencyjnie ze Stewartem).
W dwudziestoleciu międzywojennym ścigały się o względy duetów sceny kabaretowe, wytwórnie płytowe i wydawcy nut, a gdy kino przestało być niemową, do popularyzacji śpiewów na dwa głosy włączył się aktywnie film. Najczęściej u źródła sukcesu stał jednak kabaret.
Niekwestionowane pierwszeństwo w tworzeniu śpiewających par należy się stołecznej rewii Morskie Oko. Na jego scenie duet zjednywał sobie popularność, z kolei autorzy jego sukcesu – kompozytor z tekściarzem – zdobywali niezłe apanaże, a zwieńczeniem sławy obu par była płyta, nuty, kino i jakże często długie życie z dala od ekranu. Były oczywiście odstępstwa od tej reguły, ale zawsze górą był duet wokalny i autorski.
Czas jednak pokazał, że w pojedynku ekranowych duetów zwycięstwo należy się Żabczyńskiemu. Stworzył niezapomniane kochające się pary splecione kantyleną przepięknych piosenek: „Tak dziwnie mi” i „Już nie mogę dłużej kryć” w filmie „Pani minister tańczy oraz Jak za dawnych lat” i „Taka noc i walc i my w filmie Manewry miłosne” z Mankiewiczówną, „Nie kochać w taką noc to grzech” w filmie „Ada, to nie wypada!” z Lodą Niemirzanką i „Wystarczy jedna chwila” w filmie „Królowa przedmieścia z Grossówną”.
Nie wypada pominąć milczeniem losów duetów instrumentalnych, chociaż ich działalność nie jest treścią tych płyt. Niezwykle popularnym tandemem w dwudziestoleciu międzywojennym był duet fortepianowy Szymon Kataszek i Zygmunt Karasiński, dwaj wspaniali pianiści i improwizatorzy. Zanim wspólnie zapisali się śpiewanymi do dzisiaj piosenkami „Każdemu wolno kochać”, „Czy pamiętasz tę noc w Zakopanem”, „Spotkamy się na Nowym Świecie” i „Czy pani mieszka sama”, uchodzili za najwspanialszą parę taperów polskiego kina niemego. Natomiast pierwsze lata wojny wypełnili brzmieniem fortepianowych klawiszy dwaj Władysławowie, Szpilman i Goldfeder. Wtórowały im głód, strach i śmierć, gdy grali w warszawskim getcie. Witold Lutosławski i Andrzej Panufnik mieli więcej szczęścia i aż dwa fortepiany do dyspozycji w sławnej kawiarni U Aktorek przy Mazowieckiej 5 w Warszawie. Trwali tam cierpliwie do chwili, aż niemieckie bomby zniszczyły ten lokal niemal doszczętnie w czasie powstania warszawskiego.
Fortepianowe granie na cztery ręce odrodziło się zaraz po wojnie. Z anteny radiowej długo było słychać spikera zapowiadającego polsko-austriacki duet fortepianowy (Marian) Rawicz-Landauer (Walter). Największą jednak sławą okryła się działalność duetu fortepianowego Marek i Wacek (Tomaszewski i Kisielewski), który jak nikt przed nimi i nikt po nich nie grał tak klasyki, jak się gra przeboje, przeboje zaś tak, jak się gra klasyków. Następne próby wskrzeszenia fortepianowych duetów kończyły się szybko i bez większych konsekwencji, może z wyjątkiem kilku dosłownie chwil, gdy dzielili się sławą niezwykle cenieni u nas i na świecie dwaj pianiści jazzowi Adam Makowicz i Lesław Możdżer. W 2004 roku zagrali w nowojorskiej Carnegie Hall, później pokazali się w kilku miastach Polski, nagrali piękną płytę „Makowicz versus Możdżer” i… kazali o sobie zapomnieć. Niestety, a szkoda.
Kilka dziesięcioleci wcześniej na naszej scenie muzycznej królowały przez pewien czas dwa tandemy gitarowe, Duet Gitar Klasycznych Alber-Strobel i Duo Completorium, dua fletowo-kontrabasowe, którym przewodził Zygmunt Zgraja (z basistami Czesławem Gładkowskim, później z Jackiem Bednarkiem), nowoorleańskie natomiast tradycje kultywowały Ragtime Duo (pianista Mieczysław Mazur i tubista Andrzej Jastrzębski) oraz Ultradycyjne Duo (saksofonista Jan Ptaszyn Wróblewski i śpiewający bandżysta Paweł Tartanus). Ale to też już dość odległa przeszłość.
Przyszłość natomiast jest przed dwoma duetami strunowymi. Skrzypcowa para, siostry Julia & Paula (Sokołowskie), muzykują od dzieciństwa. Są absolwentkami warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego im. F. Chopina. Zna je już, co najmniej pół Europy. Rodzime i zagraniczne sceny podbija także Electrica Duo, skrzypaczka Kasia Szubert i harfistka Paulina Antkowiak. Obie panie ukończyły studia w Akademii Muzycznej w Poznaniu. Dźwięk ich instrumentów (i głosów) wzmocniony elektronicznie idealnie koresponduje z żywiołową interpretacją repertuaru obejmującego wszystkie niemal gatunki muzyki – od klasyki po kompozycje własne.
Nie ujmując niczego z atrakcyjności duetów instrumentalnych, wróćmy do piosenek, w których dominuje dwugłos:
JEJ z NIM, JEGO z NIĄ albo JEJ z NIĄ lub JEGO z NIM
PS. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby muzykę można było opowiedzieć, to nie trzeba by jej słuchać. Więc, żeby cię, Drogi Słuchaczu, nie zanudzić niekończącą się opowieścią (bo jest jeszcze o czy pisać), posłuchaj, jak śpiewali przed laty i jak śpiewają teraz:
ON z NIM, ONA z NIĄ albo ON z NIĄ lub ONA z NIM
Ryszard Wolański mniej
Różni Wykonawcy - Zlota kolekcja - Duety (CD) - Opinie i recenzje
Na liście znajdują się opinie, które zostały zweryfikowane (potwierdzone zakupem) i oznaczone są one zielonym znakiem Zaufanych Opinii. Opinie niezweryfikowane nie posiadają wskazanego oznaczenia.