
Janusz Radek - Gdzieś-po-między (Digipack)


Janusz Radek - Gdzieś-po-między (Digipack) - Najlepsze oferty
Janusz Radek - Gdzieś-po-między (Digipack) - Opis
Piąty już album Janusza Radka to swego rodzaju eksperyment. Jak mówi sam artysta: Jesteśmy tak rozleniwieni i znudzeni oczywistością, prawdami i definicjami, że wszystko co dziwne zatrzymuje naszą ciekawość. To co Państwu proponuję jest naprawdę dziwne i to nie tylko z nazwy - żeby Was słodko podłechtać i oszukać. Skład stricte jazzowy grający akustyczną elektronikę. Piosenki melodyjne - nawet taneczne z niekończącym się powtarzalnym transem. Wreszcie najważniejszy głos lub głosy, którymi wcielam się we wszystkie współczesne stany naszych pragnień znajdujących się w niedopowiedzeniach gdzieś-po-między. (Magic Records)Producent/osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo produktuMystic Production sp. z o.o.Minoga 12732-046 Minogazamowienia@mystic.pl123892135Janusz Radek - Gdzieś-po-między (Digipack) - Opinie i recenzje
Na liście znajdują się opinie, które zostały zweryfikowane (potwierdzone zakupem) i oznaczone są one zielonym znakiem Zaufanych Opinii. Opinie niezweryfikowane nie posiadają wskazanego oznaczenia.
2...e
- 2010-11-18Radkowi bliżej do piosenki aktorskiej w najlepszym tego słowa znaczeniu. Dlaczego aktorskiej? Sposób w jaki Radek interpretuje piosenkę przywodzi mi na myśl od razu styl Krystyny Jandy, która nie śpiewa po prostu, ale gra śpiewając. Janusz Radek robi podobnie- każda z piosenek to okazja nie tylko do zabawy z tekstem czy głosem - a potrafi go „przerobić” na falset w stylu braci Gibb (robiąc sobie samemu chórki) czy chociażby charakterystyczną zdartą „chrypę” Maryli Rodowicz, że o Bajorze czy Micku Hucknallu (Simply Red) nie wspomnę J - ale również prawdziwe małe „przedstawienie” czy raczej „słuchowisko”, gdzie wszystko musi współgrać- tekst, melodia, wokal i aranżacja. Do tego wszystkiego mam wrażenie, że Radek (autor wszystkich tekstów i muzyki) specjalnie wykorzystuje tak (...) więcej czytelne zapożyczenia, czerpiąc garściami z dorobku światowej muzyki rozrywkowej, jakby specjalnie chciał pokazać, że nie da się obecnie napisać piosenki, która nie sprawiałaby wrażenia „ale to już było”. Od razu też zamyka tym samym „gęby” krytykom, którzy zawsze czyhają na takie „wpadki” autorów. Radek śmiejąc się z wszystkich serwuje więc i bit rodem wycięty z „Anybody seen my baby” The Rolling Stones („Wysyłkowa miłość”), pseudo- dyskotekowy klimat jak z OMD („Zdjęta”) czy Ivana i Delfina (w „Ma dzisiaj wolne”) a nawet początek w stylu maanamowego „Raz dwa, raz dwa” w „Stopie”. Mamy też nawiązania do polskich tuzów- Niemena i Rodowicz, nie tylko w samym sposobie interpretacji (co słychać niemal w każdej piosence), ale też do ich polsko-słowiańskiego rhythm’n’ bluesa, odmiennego nieco od tego zza Oceanu („Gdzieś między słowami”). Moje ucho wychwyciło również, że nieobcy Januszowi Radkowi jest Prince, szczególnie z czasów „Purple rain” czy „The most beautiful girl” (tak samo „traktowane” końcówki z charakterystycznym „jękiem” w „Dbaj o chwile” czy w „A milosz”) czy nasz Wojtek Waglewski- początek pierwszego utworu „Łóżko, kołdra, ziemia , trawa” zdaje się być śpiewany przez niego. Na dodatek, wydaje mi się, że to nie koniec zabawy w „jaka to melodia”, ale nie będę Wam psuł przyjemności zgadywania J
Ponieważ trudno tę płytę zaszufladkować, trudno ją też ocenić, napiszę więc tylko, że słucha się jej rewelacyjnie. Aha, przez nią mam ochotę poznać wcześniejszą twórczość Janusza Radka lepiej:-) mniej