O północy w Bieszczadach
O północy w Bieszczadach - Najlepsze oferty
O północy w Bieszczadach - Opis
To kryminał wielowątkowy z elementami bieszczadzkiej duchowości, obyczajowości i bieszczadzkimi legendami!Zbrodnia - morderstwo młodej dziewczyny - łączy wszystkie wątki, ale w powieści spotykamy także bohaterów, którzy są niezwykle chętni do uprawiania igraszek łóżkowych… O północy w Bieszczadach rozgrywa się u schyłku PRL-u, ale równie dobrze mogłaby się rozgrywać w naszej dzisiejszej rzeczywistości. Zapraszamy serdecznie do ciekawej zagadki kryminalnej, ale także do romansu oraz zabobonów… o północy w Bieszczadach!O północy w Bieszczadach - Opinie i recenzje
Na liście znajdują się opinie, które zostały zweryfikowane (potwierdzone zakupem) i oznaczone są one zielonym znakiem Zaufanych Opinii. Opinie niezweryfikowane nie posiadają wskazanego oznaczenia.
dariooo12o
- 2022-07-192...b
- 2024-03-05w...p
- 2022-11-17Recenzja powieści „O północy w Bieszczadach”
Koguciki ze wsi Porąbka
Książka Wiesława Hopa „O północy w Bieszczadach” na okładce ma kogucika i jeszcze parę elementów, które wraz z tytułem, mogłyby wskazywać na to, że jest to zbiór podań ludu Podkarpacia. To jednak powieść kryminalna. Zawiera rys ludoznawczy i to czyni ją atrakcyjną nie tylko dla czytelników, którzy w napięciu czekają, kiedy się wyjaśni, „kto zabił”, ale także tropicieli innych tajemnic – takich, które nie zawsze udaje się wyjaśnić.
Autor umieszcza zdarzenia w rzeczywistości bieszczadzkiej wsi końca epoki PRL-u. Interesuje go również to, co w Porąbce nierealne. Ten aspekt utworu wyróżnia go spośród wielu innych współczesnych powieści kryminalnych – mroczne wątki legendowe, biesy, czady lokalni wróżowie, zaklinacze gadów, zaklinaczki męskiego przyrodzenia – w służbie społeczeństwa, bo przecież interes publiczny jest jeden. Cóż za różnica, czy strzeże go miejscowy milicjant, czy czarownica. Liczy się wzajemna współpraca i skuteczność.
Hop barwnie to wszystko (...) więcej opisuje – nierzeczywiste zjawiska, kluczowe dla egzystencji mieszkańców wsi (a może to tylko zabobony, opowieści starych bab niewarte, by w nie wierzyć?) Bieszczadzkie plenery, nastrój budowany poprzez opisy przyrody: spokojne zachody słońca – tło drobiazgowych przemyśleń, ulewne burze z piorunami pozostawione na czas wyjaśnienia intrygi. Podwójny dreszcz emocji – jeden powodowany kryminalną zagadką, drugi – od tych niewyjaśnionych zjawisk nadprzyrodzonych.
Niemniej autor również mocno stoi na podkarpackiej ziemi. Jego bohaterowie opisywani są z perspektywy kogoś, kto przeżył w tym środowisku wiele lat, dobrze ich zna – sposób myślenia, zwyczaje – także te, dotyczące życia intymnego. Erotyczna „okrasa”, o której czytamy w informacji od wydawcy z tyłu książki, to nie jest żadna okrasa, tylko zawiesisty sos, w którym pławi się fabuła. (Mam nadzieję, że po powyższym zdaniu książka będzie się sprzedawać jeszcze lepiej.) Galeria postaci kobiecych pełna jest osób o wybujałym temperamencie, z którym radzą sobie jak mogą w ramach rodziny, albo poza nią. Autor snuje opowieści ich intymnego życia z wielkim zapałem. Zaczyna się niewinnie, podobnie baśniom: Ni Nie wiadomo skąd to się wzięło, ale od pokoleń, w całych Bieszczadach wszyscy wiedzieli, że w żadnej innej wsi, ani w miasteczku, a może nawet w całej Polsce, nie znajdziesz tak pięknych i ponętnych kobiet, jak w Porąbce. Dziewczyny – każdego roku rodziło się ich tutaj więcej niż chłopców – od najmłodszych lat potrafiły dbać o urodę i chyba miały w sobie coś wyjątkowego, co jak magnes przyciągało do nich najprzystojniejszych i najbogatszych kawalerów z okolicy. Może kryła się w tym jakaś magia, jakieś czary; Hop rozwija tę myśl w toku narracji bardzo intensywnie. Czytelnik musi się wprost przedzierać przez te obfite fragmenty pełne „pup” i „cipek”, żeby dowiedzieć się, kto zabił. Może właśnie po to pisarz wyciskał z języka polskiego, co się da, żeby czytelnik robił się coraz bardziej żądny rozwiązania zagadki kryminalnej.
To nie ona gra tu pierwsze skrzypce, ale wpisany w fabułę sentyment do ludowych guseł, tęsknota za tym aspektem świata, którego nie da się racjonalnie wyjaśnić, za czasami kiedy człowiekowi łatwiej może niż dziś było się porozumieć z siłami przyrody. I na tym polega urok tej książki. I kogut na okładce jest jak najbardziej na miejscu.
Justyna Polakowska mniej