Belit. Era Conana. Tom 1
Belit. Era Conana. Tom 1 - Najlepsze oferty
Belit. Era Conana. Tom 1 - Opis
Era Conana Belit- Autor: Tini Howard
- Dostawca: Azymut
- liczba stron: 112
- format: 16.7x25.5cm
- numer wydania: 1
- język wydania: polski
- data wydania: 26-02-2020
- typ oprawy: oprawa miękka
- rok wydania: 2020
Belit. Era Conana. Tom 1 - Opinie i recenzje
Na liście znajdują się opinie, które zostały zweryfikowane (potwierdzone zakupem) i oznaczone są one zielonym znakiem Zaufanych Opinii. Opinie niezweryfikowane nie posiadają wskazanego oznaczenia.
Krilan
- 2020-02-29Autorką scenariusza jest Tini Howard („Excalibur”, „Thanos”), a rysunki przygotowali Katarzyna Niemczyk („Mockingbird”) i Scott Hanna („Amazing Spider-Man”).
Użytkownik Ceneo
- 2020-03-30Froszti
- 2020-06-25Bêlit już jako mała dziewczynka, mocno wyróżniała się na tle swoich rówieśników. W głowie nie były jej zabawy, ale przemożna chęć przemierzania niezbadanych akwenów i polowania na krwiożercze podwodne potwory. Jej wesołe dzieciństwo u boku ojca wielkiego admirała Atrahasisa, skończyło się pewnego dnia, kiedy to rodzić zginął w pewnych tragicznych okolicznościach. Od tego momentu jej całe życie skupiło się na realizacji marzenia zostania największą królową piratów, jaką widział świat. Coraz większa sława przychodzi z kolejnymi pokonanymi potworami, wraz z nią pojawiają się również poważne kłopoty, z którymi będzie musiała ona sobie jakoś poradzić, często ryzykując życie zarówno swoje, jak i całej załogi.
Głównej bohaterki tytułu raczej nie trzeba przybliżać (...) więcej wielkim fanom twórczości Roberta E. Howarda. Kilka słów wyjaśnienia należy się jednak mniej zorientowanym miłośnikom komiksów. Bêlit pomimo tego, że pojawiła się tylko w jednym opowiadaniu o Cymeryjczyku, stała się bardzo ważną postacią w całej mitologii. Była ona zarówno kochanką, jak i partnerką Conana, która dorównywała mu jednakowo pod względem temperamentu, oraz szaleństwa. To właśnie może dzięki temu barbarzyńca obdarzył ją uczuciem, którego nie zaznała żadna inna kobieta u jego boku.
Biorąc pod uwagę znaczenie postaci, jak i intrygujący zarys fabularny przedstawiony powyżej, można spodziewać się naprawdę udanego tytułu. Prawda jest niestety jednak o wiele bardziej skomplikowana. Jeśli uznamy „Bêlit” za oddzielną piracką historię w klimatach fantasy, to kreuje się nam obraz całkiem dobrego tytułu, zapewniającego chwilę rozrywki. Jeżeli jednak popatrzymy na tomik przez pryzmat uniwersum, do którego należy i porównany z nim wcześniej wydane komiksy, kreuje się nam obraz mocnej przeciętności. Najlepiej całość będzie tutaj podsumowywać parafraza pewnego znanego tytułu: „To nie jest komiks dla starych fanów Conana”.
Tini Howard (scenariusz) do spółki z rodzimą artystką Katarzyną Niemczyk (rysunki) stworzył dzieło, w którym występuje bohaterka o aparycji ponętnej młodej niewiasty i umyśle rozwydrzonego dziecka, które tupie nóżką żądając nowej zabawki i obrażając się na cały świat w momencie, kiedy zachcianka nie zostaje zrealizowana. Taka kreacja bohaterki już od samego początku będzie mocno kuła w oczy ortodoksyjnych fanów oryginału. Cała jej osobowość i charakterność wydaje się tutaj bazować na jej upartości i wielkim egoizmie, co niekoniecznie przysporzy jej sympatie czytelników.
Jej wybuchowy i dosyć prostacki charakter jeszcze można zrozumieć, ze względu na specyfikę jej zajęcia (zresztą w świecie Conana nie wiele jest „spokojnych” osób, które wystarczająco długo żyły). Większym problemem jest jednak sama historia, która momentami jest mocno chaotyczna, a niektóre pokazane wydarzenia z jej życia wydają się dodane na siłę, aby tylko jakoś wpleść jej postać do świata Conana.
Jest to tylko moje subiektywne odczycie i być może jest ono całkowicie błędne. Mam jednak wrażenie, że Marvel mając już w swoim portfolio przygody barbarzyńcy, które raczej kierowane są do mniejszych i większych „chłopców”, postanowił poszerzyć swoją ofertę o spin-off dedykowany nastolatkom płci przeciwnej. Początkowo pojawia się tutaj pewna drobna doza popularnych ostatnio „feministycznych” treści, jednak z każdą kolejną stroną mocno się ona zatraca, tak jakby autor nie miał na nią większego pomysłu.
Cała recenzja na PopKulturowy Kociołek mniej