Coda. Tom 2
Coda. Tom 2 - Najlepsze oferty
Coda. Tom 2 - Opis
Odkąd Quench rzucił okoliczne krainy na kolana, magia stała się najrzadszym z zasobów fantastycznego świata Cody. Bandyci na nią polują, rycerze za nią umierają, a pewien mizantrop i bard o imieniu Hum za jedną jej kroplę wyruszy na krańce ziemi. Bo tylko magia jest w stanie uratować duszę jego żony. Napisany przez nominowanego do nagrody Eisnera scenarzystę Simona Spurriera i fantastycznie zilustrowany przez artystę Matiasa Bergarę, drugi tom sagi w klimatach postapokaliptycznego fantasy.Coda. Tom 2 - Opinie i recenzje
Na liście znajdują się opinie, które zostały zweryfikowane (potwierdzone zakupem) i oznaczone są one zielonym znakiem Zaufanych Opinii. Opinie niezweryfikowane nie posiadają wskazanego oznaczenia.
i...g
- 2020-06-13Froszti
- 2020-07-14Pierwszy album obfitował w mocno wyrazistą akcję, która stanowiła trzon całego komiksu. Pod tym względem część druga przynosi wyraźne zmiany. Na pierwszy plan wysuwa się związek Huma i Serki, który zaczyna być pokazywany w odrobinie poważniejszym tonie. Jednocześnie autor coraz mocniej skupia się na wnętrzu swoich bohaterów, starając się ukazać ich złożoność. Oczywiście nie oznacza to, że w tym fantazyjnym love story, nagle zabraknie akcji. Co to, to nie! Tej jest nadal sporo i jest ona mocno widowiskowa, nawet jeśli dzieje się na drugim planie.
Cała historia w mniejszym lub większym stopniu jest odzwierciedleniem pewnych standardowych elementów fantasy. Pewne aspekty tego gatunku są po prostu na tyle sztywne i mocno zakorzenione w szeroko pojętej popkulturze, że trudno tutaj wymyślić coś nowego. Scenarzysta Simon Spurrier potrafi je jednak odpowiednio dopasować do swojej wizji, tworząc dzieło pełne fantazyjnego absurdu, w którym albo się momentalnie czytelnik zakocha, albo będzie chciał o nim jak najszybciej zapomnieć. Już w pierwszym tomie z pozoru prosta fabuła, została podana w mocniej zagmatwanej formie. Część druga pod tym względem nie jest inna i czekają tutaj na odbiorcę treści, które momentami będzie trzeba przeczytać co najmniej dwukrotnie, aby zrozumieć zamysł twórcy. Czy jest to mankament komiksu? Moim zdaniem nie.
Na temat oprawy graficznej, trudno napisać coś innego niż było wymienione w recenzji części pierwszej. Matias Bergara w swoich ilustracjach starał się połączyć prostotę rysunków z mocno fantazyjną i szaloną paletą barw. Całość wypada całkiem dobrze i zdecydowanie mocno rzuca się w oczy. Jest niestety kilka fragmentów (szczególnie tych bardziej dynamicznych), gdzie prosty styl twórcy w połączeniu z odrobinę nadmiernie pstrokatymi kolorami (ocena subiektywna) sprawia, że plansza staje się troszkę zbyt przeładowana i mało czytelna. Wizualnie zdecydowanie nie jest to mistrzostwo świata, jednak grafika doskonale wpasowuje się w klimat dzieła i dodatkowo go uzupełnia.
Cała recenzja na PopKulturowy Kociołek mniej
Froszti
- 2020-07-14Pierwszy album obfitował w mocno wyrazistą akcję, która stanowiła trzon całego komiksu. Pod tym względem część druga przynosi wyraźne zmiany. Na pierwszy plan wysuwa się związek Huma i Serki, który zaczyna być pokazywany w odrobinie poważniejszym tonie. Jednocześnie autor coraz mocniej skupia się na wnętrzu swoich bohaterów, starając się ukazać ich złożoność. Oczywiście nie oznacza to, że w tym fantazyjnym love story, nagle zabraknie akcji. Co to, to nie! Tej jest nadal sporo i jest ona mocno widowiskowa, nawet jeśli dzieje się na drugim planie.
Cała historia w mniejszym lub większym stopniu jest odzwierciedleniem pewnych standardowych elementów fantasy. Pewne aspekty tego gatunku są po prostu na tyle sztywne i mocno zakorzenione w szeroko pojętej popkulturze, że trudno tutaj wymyślić coś nowego. Scenarzysta Simon Spurrier potrafi je jednak odpowiednio dopasować do swojej wizji, tworząc dzieło pełne fantazyjnego absurdu, w którym albo się momentalnie czytelnik zakocha, albo będzie chciał o nim jak najszybciej zapomnieć. Już w pierwszym tomie z pozoru prosta fabuła, została podana w mocniej zagmatwanej formie. Część druga pod tym względem nie jest inna i czekają tutaj na odbiorcę treści, które momentami będzie trzeba przeczytać co najmniej dwukrotnie, aby zrozumieć zamysł twórcy. Czy jest to mankament komiksu? Moim zdaniem nie.
Na temat oprawy graficznej, trudno napisać coś innego niż było wymienione w recenzji części pierwszej. Matias Bergara w swoich ilustracjach starał się połączyć prostotę rysunków z mocno fantazyjną i szaloną paletą barw. Całość wypada całkiem dobrze i zdecydowanie mocno rzuca się w oczy. Jest niestety kilka fragmentów (szczególnie tych bardziej dynamicznych), gdzie prosty styl twórcy w połączeniu z odrobinę nadmiernie pstrokatymi kolorami (ocena subiektywna) sprawia, że plansza staje się troszkę zbyt przeładowana i mało czytelna. Wizualnie zdecydowanie nie jest to mistrzostwo świata, jednak grafika doskonale wpasowuje się w klimat dzieła i dodatkowo go uzupełnia.
Cała recenzja na PopKulturowy Kociołek mniej